Szczerze mówiąc to mój konik, choć
teraz lepiej do tego pasuje słowo „koń”. Nie pamiętam nawet od
kiedy, ale nasza wspólna przyjaźń trwa chyba jakoś od „zerówki”,
od pewnej przygody w wannie. Podobno zabawa siusiakiem u dzieci ma
miejsce nawet wcześniej – w wieku 3-5 lat. Oczywiście,
mimowolnie, co prowadzi do jedynej słusznej konkluzji, że grzech
pierworodny, z jakim rodzi się człowiek, jest jak najbardziej
logiczny.
Według definicji encyklopedycznej
dzieci porzucają tego typu zabawy na kilka lat, by potem już na
całego majstrować przy swoich genitaliach, tak od około 11. roku
życia. W końcu lepiej, że w ten sposób dają upust swojej energii
niż na przykład znęcając się nad rówieśnikami.
Masturbacja to zło – tak
przynajmniej twierdzą kościół i niektórzy ludzie, którzy uznają
się za katolików. Wśród nich znane są opowieści o dzieciakach
ukaranych przez Boga za wykonywanie tej czynności. Na przykład
pewna 17-latka podczas zabaw została trafiona piorunem, co
doprowadziło do tego, że straciła czucie między nogami.
Amerykańska gazeta opisująca jej przypadek, doszła do wniosku, że
wilgoć pomiędzy rękoma dziewczyny a organem zadziałała jak
przewodnik, wskazując wręcz piorunowi drogę. Dziwne, że do tej
pory nic takiego mi się nie przydarzyło, a przecież już dawno
zasłużyłem na jakiś medal, tudzież nagrodę „platynowej ręki”.
Z drugiej strony, negatywne podejście wyznawców wiary do
masturbacji może być trafnym wytłumaczeniem przypadków pedofilii
w kościele.
Ostatnio internet zagrzmiał na temat
strony www.stopmasturbationnow.org, oferującej specjalny,
antymasturbacyjny krzyż. „Rodzice, czy wyobrażaliście sobie
Wasze dziecko podczas masturbacji? Nie obawiacie się, co robią
Wasze dzieci, kiedy odwracacie się do nich plecami? Nie boicie się,
że wpadną w sidła szatana?” – brzmi tekst pod zdjęciem tego
wspaniałego urządzenia. Dostępne za 199 dolarów amerykańskich,
stanowi współczesną wersję krzyża do wieszania ludzi. Z tym, że
zamiast wisieć – leży – a elementem mocującym ciało dziecka
(od 5 lat wzwyż) są rzepy, nie gwoździe. Bardzo zmyślne, jednak
osobiście chętnie widziałbym w nim wynalazcę tego urządzenia,
tak przez 24 godziny na dobę. Zarówno podczas kąpieli, pracy,
jazdy samochodem, jak i korzystania z sedesu. Bo przecież nigdy nie
wiadomo kiedy człowiek będzie miał ochotę na masturbację. I o
kim będzie myślał, wykonując te rytmiczne ruchy ręką.
Czy zdarza się Wam czasem uczucie
senności i zmęczenia? Ja miewam takie dość często. Nie dlatego,
że przeginam ze sportem, a ostatnio – nieco z alkoholem. To wcale
nie przez to! Niektórzy wierzą, że jeśli ktoś masturbuje się do
jego zdjęcia, wtedy traci siły witalne. Muszę powiedzieć, że mam
do tego nosa, ponieważ od zawsze stronię od fotografii, unikając
obiektywu aparatu, niczym masturbacji w miejscach publicznych. Tylko,
czy ktoś chciałby przy moim zdjęciu robić sobie „dobrze”?
Wątpię, choć jedna moja znajoma twierdzi, że niemal codziennie
odczuwa nagły odpływ sił. Szczególnie po spacerze po schodach.
Bardziej niż teorie wyznawców wiary,
przekonują mnie seksuolodzy uważający, że masturbacja jest
zdrowa, a także pewien bohater filmowy. Według niego, „ jeśli dać
facetowi kobietę, to będzie miał zabawę na jeden dzień; dać mu
rękę – pozna rozkosz na całe życie”.
I coś w tym jest, choć oczywiście
osobiście tego nigdy raczej chyba nie sprawdziłem!