piątek, 23 grudnia 2011

Pfu! Siedziałaś na piasku?

Jedna z moich koleżanek twierdzi, że na pewnych częściach męskiego ciała włosów być nie powinno. Ba, kiedyś w czasie podróży samochodem zrobiła mi o tym wykład. Zupełnie znienacka. Wzięła mnie z zaskoczenia, bo na jej pytanie czy golę sobie jajka, jeszcze wtedy nie byłem w stanie odpowiedzieć twierdząco. Może i trochę ją to do mnie zniechęciło, ale nie zniechęciło do przedstawienia mi wszystkich argumentów za. Bo golenie jajek jest przecież takie higieniczne, takie modne, a poza tym gładkie jądra są delikatne w dotyku i tak fajnie przechodzą między palcami, gdy je popieścić. Był jeszcze jeden argument, dzięki któremu przypomniał mi się najlepszy i jednocześnie najkrótszy kawał, jaki znam - „pfu! siedziałaś na piasku?”.
Zdecydowanie gorzej mają osobnicy, u których gęsty „szetland” pokrywa niemal całe ciało. Te kłębki czarnych „włochów” na brzuchu, klacie i plecach muszą być bardzo upierdliwe. Dla większości osób to zresztą też nadzwyczaj wstydliwy problem.
Ale są wyjątki! Pamiętam pewnego dozorcę z internatu w Rzeszowie. Facet po sześćdziesiątce, siwy, rozpięte trzy czy cztery górne guziki koszuli. Spomiędzy nich wystaje naprawdę gęsty „dywan”. Na dodatek tak długi i sterczący ku górze, że tworzy niemal jedną całość z... brodą. W życiu nic takiego na własne oczy nie widziałem.  
Najlepsze w tym wszystkim są ten pietyzm, ta dbałość o nienaganny wygląd „szetlanda”. Nie wiem i pewnie nigdy się nie dowiem, czy pan do mycia go używał szamponu, a później nakładał odżywkę, ale na własne oczy widziałem, jak grzebieniem pielęgnował swój „skarb”. I to w miejscu publicznym, a był przy tym dumny z siebie, niczym paw. 
Ostatnio bardzo często chadzam na saunę. Na taką, na której jest „strefa nagości”. Rzeczywiście, większość facetów bardzo sobie bierze to do serca i czuje się tak swobodnie, jakby byli u siebie w łazience. I to sami! Nawiasem mówiąc, szkoda, że zasada ta nie działa w przypadku pań. Przynajmniej tych atrakcyjnych!
Ostatnio też w strefie saun natknąłem się na faceta, który był szczupły, prawie łysy, a jednocześnie miał „dywan” na całym ciele. Z małym wyjątkiem. Wyjątkiem, obejmującym miejsca, o których mówiła moja koleżanka podczas wykładu w samochodzie. Przyznam, że wyglądało to zupełnie, jak polana w środku lasu. Jak biała plama na czarnej ścianie, czy jak słońce na niebie pełnym chmur. 
Zastanawia mnie czemu ten facet wykarczował jedynie jajka, skoro ma tak bujnego „szetlanda” gdzie indziej. Moja koleżanka mawiała, że nie lubi wyciągać sobie „łoniaków” spomiędzy zębów. A co z „włochami” z innych części ciała? 
Może lubi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz